Fiat Punto II

Falujące obroty w Fiacie Punto – historia prawdziwa

Mechanicy to cymbały. Nie wszyscy, ale większość z nich to zwykli wymieniacze części. Dziś potwierdzę swoją tezę opierając się na suchych faktach.

Na wstępie wspomnę, że nie jestem mechanikiem i nie mam ani doświadczenia, ani wykształcenia związanego z mechaniką samochodową, nie posiadam też dostępu do dokumentacji technicznej Fiata Punto!

Moje samochody serwisuję u “zaufanych mechaników”, staram się w nich sam nie grzebać, ale koronawirus, kwarantanna, 2 miesiące w domu na wsi i człowiekowi odjebało. Doznałem olśnienia i naprawiałem po kolei wszystkie moje auta z nienaprawialnych usterek. (słowo klucz “nienaprawialne”, bo to stare auta i usterek nie da się usunąć, bo to stare auta… no i to stare auta są przecież i ten typ tak ma!)

Bardzo krótka historia auta

Wspomniany pomarańczowy Fiat Punto (aka Kameleon) kupiony w 2017 r za moje oszczędności. Wszystko psuło się w tym kurwiszonie po kolei, w perspektywie 2 lat władowałem w niego worek sałaty. Nawiązując do Patryka Mikiciuka… stare Punto w cenie nowej Skody 🙂

Fiat Punto II

Stwierdziłem, ze skoro inwestycja jest w zasadzie bezzwrotna to zostaje w rodzinie. Ja kupiłem sobie E46, a Puntem jeździ Mamcia.

Czerwiec 2019 zaczęły falować obroty, auto przeszło szereg napraw które nie przyniosły żadnego rezultatu. Mamcia musiała być jakkolwiek mobilna, a Punto było dla niej jedynym środkiem transportu, więc niezważając na usterki kulała się do przodu. Auto przecież jest sprawne wg mechaników, a brak mocy wynika z jego wieku.

Co w tej sytuacji mamcia miała zrobić? Wszyscy z niej robili głupią.

Usterki Fiata Punto – uwaga! Nie tylko brak mocy

Dodam, że mowa o Fiacie Punto z 2000 r. Silnik 1.2 8-zaworowy o szalonej mocy 60KM. Jednostka cholernie skomplikowana w budowie i niezrozumiała w działaniu po 20 latach XD

Lista usterek, a w zasadzie cały zespół czynników, który układa się w logiczną całość:

  1. Falowanie obrotów na biegu jałowym
  2. Czasem podwyższone obroty jałowego
  3. Czasem silnik wcale nie schodził z obrotów
  4. Skrajnie nierówna praca na LPG
  5. Brak mocy, nawet po dodaniu gazu do dechy
  6. Nagłe wciśnięcie gazu do dechy powodowało przygasanie auta
  7. Wolne wkręcanie się na obroty
  8. Prędkość maksymalna: 105 km/h
  9. Przyspieszenie do setki: 40 s
  10. Zaskakująco szybkie nagrzewanie się silnika (ważne!)
  11. Auto kopciło na biało na obrotach >3000 (ważne!)

Moje przypuszczenie – Uszkodzona wiązka

Wskazywał na to zespół czynników:

  1. Na miesiąc przed utratą mocy auto zgasło podczas podróży, na desce rozdzielczej zapaliła się choinka, auto kręciło rozrusznikiem bezskutecznie. Wtedy okazało się, że uszkodzony był przewód masowy i komputer silnika (ECU) nie miał zasilania.
  2. Rozładowywał się akumulator na postoju.
  3. Tracąc moc na raz zbyt dużo czujników nie reagowało lub miało błędy.

Dodam, że auto serwisowane w tym okresie u jednego mechanika, który znał jego wszystkie usterki z wystąpieniem chronologicznym.

Co zrobił mechanik?

Diagnostykę komputerową
Trzeba mieć jakiś pkt. wyjścia i diagnostyka komputerowa jest idealnym sposobem wstępnej diagnozy. Kluczowym jest jednak poprawna interpretacja błędów, której tu zabrakło.

Komp nie reagował na analogowy wskaźnik położenia przepustnicy, cały czas pokazywał otwarcie 0 stopni. Występował błąd czujnika położenia wałka i sondy lambda (za katem, więc bez znaczenia).

Wymienił przepustnicę!
Falowały obroty, dlaczego więc mechanik wymienia przepustnicę? Bo twierdzi, że to element scalony i nie ma możliwości wymiany samego silnika krokowego.
Oooookej…. Nie jestem mechanikiem, wierze specjaliście.
Nowa przepustnica 600zł, więc kupiona używka od Seicento 1.1 ze szrotu :/

Wymienił komputer silnika!
Podobno komputer miał problem ze sterowaniem silnikiem krokowym. Problem w tym, że komputer nadal ma te same oznaczenia w programie (FIAT drawing number, ECU ISO code i datę programowania chipa w fabryce), nie wiem – może skopiowano firmware ze starego. Nie mam pojęcia co wymyślił elektronik, ani jakim sprzętem dysponuje.

Czy cokolwiek się po tych naprawach poprawiło?

NIE! Co gorsza, prawie przestała działać instalacja LPG, a samochód kopcił na biało przy podwyższonych obrotach nawet na benzynie. Auto nie miało totalnie mocy, a każde dodanie i puszczenie gazu powodowało kangury.

Co na to mechanik?

dla mnie wygląda ok - mem

Auto było reklamowane… Argumenty mechanika mnie zwyczajnie podkurwiły:

  • Mocy nie ma bo to 60 kuni to co ty chcesz.
  • Obroty przecież falowały bardziej przed naprawą, będą jeszcze świece i przewody do wymiany.
  • Kopci bo uszczelka pod głowicą, albo głowica pękła bo jeździłeś nim po torze.
  • Akumulator nie trzyma prądu, bo jest do wymiany.
  • Pedał gazu jest pęknięty i dlatego nie otwiera przepustnicy na maxa – to mi rozjebało głowę!
  • Wiązka na bank jest dobra, bo tyyle tych Puntów żym robił i w żodnym wiązka nie padła jeszcze.

Doktor Dzban w akcji!

Diagnostyka komputerowa

Zwykły ELM327 na bluetooth + FiatEcuScan na laptopie. Błędy:

  • P0340 – Bład czujnika wałka rozrządu (w głowicy, nie mylić z wałem korbowym!)
  • P0141 – Błąd sondy lambda za katalizatorem, po prostu padła. Pełni tylko funkcję weryfikacyjną czy działa kat, więc wymiana nie ma sensu. To tylko dla ekologii 🙂
błedy zapisane w komputerze, fiat ecu scan

Błędy to jedno, a parametry analogowe to drugie. Diagnostyka bez weryfikacji wszystkich parametrów nie ma sensu. Tylko jedno rzuciło mi się w oczy.

  • Komputer pokazywał otwarcie przepustnicy na 30%, ale fizycznie otwierała się na maxa.

Zamówienie części

Przepustnica była ze złomu, więc założyłem że może być uszkodzona. Zweryfikowałem moje możliwości w tym temacie, okazało się, że ASO sprzedaje osobno czujnik położenia przepustnicy i silnik krokowy. Nie ma więc potrzeby wymiany całego elementu zespolonego – mit mechanika obalony.

Zamówiłem:

  • Czujnik wałka, bo skoro mechanik go nie wymieniał, to co mi szkodzi
  • Czujnik położenia przepustnicy

Oba elementy oryginalne. Leżaki magazynowe z ASO, dorwałem je na alledrogo:

części oryginalne fiat

Naprawa cz.1

Wymieniłem czujnik wałka. Stary był przytarty od koła pasowego wałka rozrządu:

uszkodzony czujnik wałka rozrządu

Dlatego nowy zdystansowałem podkładką o grubości trochę większej niż głębokość przytarcia. Błąd nadal występował, myślałem, że kupiłem uszkodzony czujnik.

No to wymieniłem czujnik położenia przepustnicy i wskazanie poprawiło się tylko o 1%… z 30 na 31.

Niewiele myśląc założyłem, że diagnoza wstępna była słuszna – padła wiązka!

Schematy

Pobrałem z neta schematy instalacji z programu AutoData. Bardzo ważna kwestia, w tym samochodzie były dwie różne wiązki silnika, do roku 2001 i od roku 2001. Ważne, żeby pobrać odpowiedni schemat.

Ze schematów wynikało, że (uwaga!) czujnik przepustnicy i wałka rozrządu są na jednych przewodach w wiązce. BINGO! Kolejny dobry trop.

schemat wiązki silnika punto 2

Diagnostyka miernikiem

Co się okazało?
Elektronik miał dobre zamiary, ale popełnił błędy nowicjusza i popierdolił wiązkę jeszcze bardziej…

  • Czujnik położenia przepustnicy podłączył bezpośrednio do kostki przewodów ECU, co ma uzasadnienie skoro jest wiązka uszkodzona należy ją ominąć.
  • Popełnił błąd, bo zamienił miejscami dwa przewody od czujnika położenia przepustnicy…
  • Popełnił drugi błąd, bo chcący/niechcący odciął kabel od czujnika położenia wałka i dlatego ten wyrzucał błąd.

Naprawa cz.2

Przewody zostały polutowane zgodnie ze sztuką, izolowane nie taśmą, a rurkami termokurczliwymi. Wszystko zrobione zgodnie ze schematem z Auto Daty.

Następnie:

  1. Kasowanie błędów.
  2. Check się nie pojawia, błędów nie ma.
  3. Wszystko działa, parametry ok.
  4. Jazda testowa:
    • Auto ma moc,
    • Pali gumę,
    • Zapierdziela 160 km/h,
    • Nie kopci,
    • Ładnie wkręca się na obroty,
    • Szybko reaguje na dodanie gazu.

Niestety na gazie auto nie chciało jeździć. Nadal kopciło, silnik szarpał, a w chwili przełączenia się na gaz silnik prawie gasł. Auto było już bezpieczne jeździłem nim przez 500 km, na zmianę z mamcią. Zapadł werdykt, że samochód jest sprawny i nawet nie ma check engine.

Uznając, że po pól roku jazdy z usterką, komputer sterujący gazem mógł się rozregulować udałem się do serwisu LPG.

Serwis LPG

Umówiłem się na naprawę niedziałającej instalacji, ale skoro ostatni serwis okresowy miała rok temu to za jednym zamachem zmieniamy też filterki.

Gazownik podłączył kompa, splunął i bez słowa zamienił miejscami wtyczki na wtryskiwaczach 2 i 3.
BINGO! Auto zaczęło działać perfekcyjnie.

Mechanik grzebiąc przy wiązce źle oznaczył sobie markerem przewody do wtryskiwaczy… Kpina!

Koszty i czas

Na naprawę poświęciłem łącznie 6 godzin (nie jestem mechanikiem), kosztowała mnie ok. 200 zł za czujniki, ale jak się okazało TPS (throttle position sensor) nie musiałem wymieniać.

Za serwis LPG zapłaciłem 100 zł. I tak miałem do wymiany filterki, a gaziarz jest uczciwy i na kwestię zamienionych wtyczek machnął ręką.

Łącznie: 6 godzin i 300 zł.

Podsumowanie

Mechanik naciągnął mamcię na niepotrzebne koszty, a w dodatku przez pół roku jeździła niesprawnym samochodem. Co więcej samochód jeździł na ubogiej mieszance. Tłoki nie były zadowolone, aż cud że nie popłynęły od wysokiej temperatury.

Nie miałbym pretensji do mechanika, gdyby nie poniższe:

  • Auto oddał do swojego elektronika i ten był odpowiedzialny za naprawy elektryczne + rzekomą wymianę kompa. Tematem zajmował się gość wyspecjalizowany w tego typu usterkach, a popełnił błędy nowicjusza!
  • Skasował jak za zboże! Bez skrupułów, nie zwracając uwagi, że auto nie zostało naprawione. Robota wykonana, ma być zapłacone, nie ważne że nie działa. Trochę honoru!

Pięknie, aż pała mięknie!

1 KOMENTARZ

  1. Bardzo ciekawy wpis. Gratuluję determinacji i naprawienia usterki. Nie ma nic gorszego niż “fachowiec”, który narobi więcej szkód niż dobrego. Pozdrawiam:)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Cześć, jestem zapalonym pasjonatem motoryzacji, majsterkowiczem i bądź co bądź... blogerem. Wkurza mnie życie w wielkim mieście i swój blog motoryzacyjny traktuję jako odskocznię od szarej codzienności. Zresztą, jak to mówią "co za dużo to niezdrowo", hobby nie może być związane z pracą. Tak wiem, na moim blogu często przewija się temat beemek, mam dwie. Siłą rzeczy to właśnie wokół tej marki toczy się moje życie :)