Instruktor nauki jazdy kat. A: Wywiad z Szymonem Rydelskim

Zastanawiasz się czy warto zostać instruktorem nauki jazdy? Na pytania z tym zawodem związane odpowie Szymon Rydelski, którego pasją są motocykle, dlatego został on instruktorem nauki jazdy na kategorię A. Oprócz podstawowej nauki jazdy, którą prowadzi w Bydgoszczy. Szymon zajmuje się doskonaleniem motocyklowej techniki jazdy, a swoje własne umiejętności trenuje na okolicznych torach wyścigowych, spotkasz go m.in na Bydgoskim Kartodromie. Dziś uchyli nam rąbka tajemnicy o zawodzie instruktora.

Nauka jazdy kat.A z instruktorem Szymonem Rydelskim

Szymon Rydelski “Moto Edukator”

Przedstawiam Państwu Szymona Rydelskiego, to człowiek którego znam osobiście. Pracujemy wspólnie w największej w Polsce firmie związanej z marketingiem internetowym. Przez rok czasu tworzyliśmy zgrany zespół. Szybko spostrzegłem, że oboje mamy etylinę we krwi, jednak motoryzację postrzegamy z całkowicie innej perspektywy. Ja zajmuję się mechaniką pojazdową i techniką jazdy autem, a zdobyte doświadczenie przelewam na bloga, aby uchronić swoich czytelników przed pospolitymi błędami a także złymi decyzjami zakupowymi. 

Szymon dla odmiany spełnia się prowadząc szkolenia motocyklowe. W nadchodzącym sezonie planuje kształtować swój wizerunek instruktora techniki jazdy, a także promować doskonalenie techniki jazdy na blogu, który prowadzi pod nazwą “Moto Edukator”.

Jaki typ motocykla lubisz najbardziej?

Ostatnio jestem zakochany w lekkich enduro oraz w pitbike, jednak nie mam ulubionego typu. Każdy rodzaj ma swoje unikalne cechy, które w danych sytuacjach najlepiej się sprawdzają i za to się je lubi.
Jeśli miałbym jakkolwiek sprecyzować to powiedziałabym, że uwielbiam maszyny służące do treningów i podnoszenia umiejętności, a nie “błyskotki” do niedzielnych przejażdżek.

Ile lat masz prawko na motocykl? 

W tym roku minie dopiero 6 lat. Licząc rok jazdy na motocyklu o pojemności 125 cm³ to łącznie 7 lat w siodle – dużo / mało to zależy, jak się taki czas wykorzysta 😉

Ja przeszedłem długą drogę. Dziś uczę nie tylko pod kątem zdania egzaminu, ale co dla mnie najważniejsze, przekazuję sposoby unikania wypadków, czyli techniki jazdy defensywnej. Zaczynałem natomiast, jako osoba jeżdżącej motocyklem w sposób bardzo nieświadomy – w końcu polskie prawo pozwala osobom posiadającym min. 3 lata prawo jazdy na kat. B legalnie prowadzić stodwudziestkępiątkę po drogach bez żadnego dodatkowego przeszkolenia.

Kiedy zostałeś instruktorem nauki jazdy kat. A i dlaczego?

Licencje uzyskałem na początku 2021 r. i to był mój pierwszy, bardzo intensywny rok nauczania. Wszystko zaczęło się jednak znacznie wcześniej w 2018 r. po drugim wypadku w którym ponownie byłem poszkodowanym. Oba z winy kierujących autami i w obu ta sama historia “Ojej, ja Pana nie widziałem”.
Poczułem się bardzo niepewnie na drogach, ale lubiłem jeździć, więc zainteresowałem się jazdą na bydgoskim Kartodromie. Nie zależało mi na wejściu w świat sportowy. Cel był taki, aby znów poczuć się bezpiecznie na drodze, poprzez rozwinięcie swoich umiejętności prowadzenia motocykla. Zdobyłem nawet puchar debiutanta roku, jednak to nie było to. Wtedy właśnie trafiłem na informacje o defensive driving, czyli technikach jazdy defensywnej, o których w Polsce nadal niewiele się mówi.
Gdy wszedłem w ten temat, poczułem potrzebę przekazywania moich doświadczeń – w końcu nie każdy dostał dwa strzały od aut i nadal jeździ.

Czy zostanie instruktorem było trudne? 

Dla mnie nie, bo byłem przyzwyczajony do wysokich wymagań ode mnie w mojej głównej pracy. Na porządku dziennym było dla mnie prowadzenie szkoleń dotyczących wielu aspektów marketingu internetowego,oraz trudne rozmowy wyjaśniające istotę reklamy SEO, czy PPC. Tu było podobnie tylko temat inny. W sumie od pomysłu do zdobycia licencji minęło 6 miesięcy (w tym 2 miesiące oczekiwania na termin egzaminu).

Czy techniki szkoleniowe poznane na kursie instruktorskim sprawdzają się w życiu?

Niestety, ale w dużej mierze nie. Poziom szkolenia jest bardzo zróżnicowany, mój kurs był maksymalnie nastawiony na przepisy ruchu drogowego, ponieważ większość jego uczestników to byli kandydaci na instruktorów kat. B. Nie było zbyt wiele na temat techniki prowadzenia motocykla, prawidłowej pozycji, unikania zagrożeń etc.

Na szczęście sam sporo już potrafiłem. Do tego miałem wzór w postaci instruktora z mojego kursu na prawo jazdy (Mirku serdecznie pozdrawiam), który uczył myśleć i rozumieć, a nie tylko wykonywać ćwiczenia egzaminacyjne. Do dziś przekazuję, jego trzy główne zasady: “Bezpieczeństwo, bezpieczeństwo i jeszcze raz bezpieczeństwo.” 😉

Czy miałeś taką sytuację z kursantem, która naprawdę zmroziła Ci krew w żyłach?

O tak i to kilka. Wszystkie są związane z kategorią AM, o którą mogą się starać 14-latkowie. Niewiele OSK uczy tej kategorii, a moja się w tym specjalizuje.

Kompilacja młodego wieku kierowcy, braku “obycia” w ruchu drogowym, mylenia kierunków (to normalne u nastolatków, ich układ nerwowy dopiero się kształtuje), wolniejszego analizowania sytuacji na drodze, niewielkiej liczby godzin teorii i praktyki oraz tego, że nie jesteś w stanie chwycić za kierownicę lub zahamować, jak w kat. B – to wszystko daje level hard w nauczaniu.

Jednocześnie kategoria ta daje dużo satysfakcji, gdy widzę kursantów wracających do naszej szkoły na kolejną kategorię, czyli A1. Jest to już zupełnie inna mentalność, a  poziom często wyższy od szkolonych dorosłych. Wszystko przez to, że dla nich motocykl jest pierwszym pojazdem i całą fizykę jazdy poznają właśnie na nim. Bez porównań do prowadzenia auta, bo to zupełnie inna bajka.

Co Twoim zdaniem jest fundamentem dobrze realizowanej nauki jazdy?

Świadomość, że to czego nauczysz kursanta dziś, może uratować mu życie za jakiś czas oraz mroczna odwrotność. To czego nie przekażesz, może doprowadzić do wypadku.

Do tego istotna jest również pasja do motocyklizmu. Część instruktorów nauki jazdy kategorii motocyklowych to hobbyści wykonujący ten zawód tylko w sezonie letnim. Nie da się utrzymać przy naszym klimacie z tego przez cały rok, więc osoby które chcą uczyć przez cały rok często przerzucają się na kat. B i… tam zostają. Wiesz, klimatyzacja, nie pada Ci na głowę, możesz pogrzebać w telefonie, no i najważniejsze zawsze możesz zahamować lub złapać za kierownicę.

Moja sytuacja zawodowa na szczęście pozwala mi intensywnie realizować się w tematach marketingu internetowego. Natomiast gdy zamknę laptopa, wkładam strój motocyklowy i jadę uczyć.

Jakie 3 pytania zadałbyś przypadkowemu kursantowi, aby zweryfikować, czy jego szkoła jest kompetentna?

  1. Ile czasu w ciągu jednych zajęć praktycznych instruktor przebywa z Tobą na placu, aktywnie obserwując wykonywane przez Ciebie ćwiczenia i podpowiadając, jak wykonać je jeszcze lepiej?
  2. Jakie informacje dotyczące ćwiczenia (np. jazda po łukach w kształcie cyfry “8”; slalom wolny; slalom szybki; hamowanie awaryjne) otrzymałeś od instruktora do przyszłego wykorzystania nabytych umiejętności w ruchu drogowym?
  3. Jak dokładnie wykonujesz zadanie egzaminacyjne (np. jazda po łukach w kształcie cyfry “8”; slalom wolny; slalom szybki; hamowanie awaryjne) – opisz krok po kroku i powiedz dlaczego właśnie tak?

Powyższe pytania weryfikują nie tylko szkołę, ale i samego kursanta. Efekty kształcenia to wspólna praca obu stron.

Jakie masz dalsze plany zawodowe związane z byciem instruktorem?

Ambitne, jak zawsze – nie lubię się nudzić 😉 Po pierwszym sezonie, jako instruktor nauki jazdy, czułem, że da się zrobić więcej. Tak powstał pomysł nauki osób posiadających prawo jazdy kat. A. Właśnie kończę, jego realizację i w niecały rok zostanę instruktorem techniki jazdy.

Dodatkowo zainspirowany Twoim blogiem, pomyślałem, że też mogę w ten sposób przekazać wiedzę szerszej grupie motocyklistów. W ten oto sposób urzeczywistniam mój cel związany z przekazywaniem technik, jak być choć trochę bezpieczniejszym na drodze.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Cześć, jestem zapalonym pasjonatem motoryzacji, majsterkowiczem i bądź co bądź... blogerem. Wkurza mnie życie w wielkim mieście i swój blog motoryzacyjny traktuję jako odskocznię od szarej codzienności. Zresztą, jak to mówią "co za dużo to niezdrowo", hobby nie może być związane z pracą. Tak wiem, na moim blogu często przewija się temat beemek, mam dwie. Siłą rzeczy to właśnie wokół tej marki toczy się moje życie :)