Czy opony RunFlat działają? Test na Pirelli P Zero!

Wybierasz opony do swojego auta, producent homologował do niego jakieś runflaty, czytasz o nich, dowiadujesz się, że mozna jeździć bez powietrza. Jarasz się tym, a potem opona się przebija, nie masz czasu na zabawe, za 50 min musisz być 100 km stąd. Jak myślisz ile wytrzyma przebita opona RunFlat w trasie? Sprawdzam to specjalnie dla Ciebie 😀

test opony runflat pirelli

Test wyszedł w sumie przez przypadek, a po serii przemyśleń efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Opona zamiast poddać się po 80km, przejechała znacznie więcej.

Pirelli P Zero wersja RunFlat 235/40 R18

Dokładnie ten model miałem zamontowany na tylnej osi: Pirelli P Zero wersja RunFlat 235/40 R18. Sprawa jednak nie jest taka prosta, opony były wyprodukowane w roku 2011, więc swoje dobre czasy miały już dawno za sobą, tak kupiłem auto.

Test ekstremalny opon RunFlat – metodyka

Awaria – świadomie jadę na flaku

Opony nie były testowane w warunkach laboratoryjnych tylko w prawdziwym życiu, w prawdziwej sytuacji. Nastąpiła sytuacja awaryjna w środku nocy, musiałem szybko pojechać do miłości mego życia oddalonej o 100km (moja Peneritta :D). Podjąłem ryzyko, bo nie miałem czasu na zmianę koła przed trasą.

Ekspresówka i szybka trasa 100 km

Po wyjeździe z miasta wjechałem na drogę ekspresową, już wcześniej czułem że auto ściąga, ale pomimo tego jechałem przepisowe 180 km/h przez ok 30 km, a potem grzałem ostro po łukach, zakrętach. Pierwsze 100km pokonałem w ok 50 minut bez najmniejszych przeszkód.

Powrót po godzinie – 70 km i klops

Na miejscu miałem 100% pewności, że nie ma powietrza, pompowanie koła jednak trwało wiecznośc, co znaczy, że dziura była spora. Nie myślałem ani chwili i w takim stanie pojechałem w drogę powrotną. Dopiero po 70 km poczułem, że auto ściąga mocniej, trrchę szybciej wytraca prędkość i koło wydaje dziwne odgłosy. W tym momencie zatrzymałem się, opona zmierzona pirometrem miała 53 stopnie, a na bokach było widać ewidentnie ślady poddania się ścianek opony.

W tym momencie zmieniłem oponę na dojazdówkę, żeby nie uszkodzić 18 calowej oryginalnej felgi BMW Motorsport.

Czy opona po teście nadawała się do naprawy?

Absolutnie NIE! Opona po takiej przygodzie kwalifikuje się do wyrzucenia na śmietnik. Podjąłem jednak próbę naprawy, w oponie zauwazyłem dwie dziury, po ich załataniu udało się napompować koło do 1,5 bara, po czym usłyszałem świst ZEWSZĄD – dosłownie całe boki były jak sito! Co znaczy, że opona poddała się na ściankach. Powietrze wylatywało z niej po całym obwodzie.

To jednak nie koniec recenzji – opona nie tylko pozwoliła mi przejechać 170 km, ale do samego końca jej twardy rant chronił felgę. Pikanterii dodaje fakt, że one same w sobie były już na niskim profilu (40%), a pomimo to z felgą nie stało się nic, kompletnie nic! Całkowicie bezszkodowa jazda.

Czy warto dopłacić do RunFlat? Czy to działa? Jaki wniosek?

Moim zdaniem każda złotówka wydana na opony RunFlat to świetnie zagospodarowane pieniądze! Moja opona choć miała 11 lat to wytrzymała 170 km w tym 100 naprawdę ostrego zapierdalania z przeciążeniami torowymi na zakrętach. Moim skromym zdaniem Pirelli to naprawdę udany zakup!

Nie wspomniałem o tym, że już raz ta opona przetrwała autostradową trasę z Warszawy do Poznania z ciśnieniem 1 bara. Zapewne gdyby nie ten incydent była by ona w stanie przejechać jeszcze więcej. Myślę, że opona mogła przejechać pomimo przebicia 500 km spokojnej jazdy.

Uwaga! Nie powtarzaj opisanych wybryków, test został wykonany przez kierowcę z doświadczeniem torowym w kontrolowanych warunkach. Producent deklaruje, że na oponie RunFlat można podróżować tylko awaryjnie z prędkościami nieprzekraczającymi 80km/h na dystansie maksymalnie 80 km.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Cześć, jestem zapalonym pasjonatem motoryzacji, majsterkowiczem i bądź co bądź... blogerem. Wkurza mnie życie w wielkim mieście i swój blog motoryzacyjny traktuję jako odskocznię od szarej codzienności. Zresztą, jak to mówią "co za dużo to niezdrowo", hobby nie może być związane z pracą. Tak wiem, na moim blogu często przewija się temat beemek, mam dwie. Siłą rzeczy to właśnie wokół tej marki toczy się moje życie :)