Podwyżki cen paliwa 2022, czyli światowy kryzys paliwowy raz jeszcze
Dzisiaj trochę z innej beczki, a właściwie – baryłki 🙂 przez to co się dzieje na świecie nie mam kompletnie siły wytężać głowy co by pisać o technicznej motoryzacji stąd pomysł na felieton o inflacji i drożejących surowcach energetycznych z punktu widzena petrolhead’a z trzema autami i magazynem części pod łózkiem.
Skąd tak drastyczne podwyżki cen ropy?
Drożejąca ropa to efekt nałożenia się kilku czynników jednocześnie, głównym prowodyrem wszystkich złych następstw ekonomicznych jest zbrodniarz wojenny Władimir Putin, a właściwie wojna, którą wywołał w Ukrainie. Większość świata chcąc udzielić solidarnej pomocy naszym ziomeczkom ze wschodu próbowała powstrzymać działania ruskich karząc ich w dyplomatyczny sposób. W tym celu na Rosję został nałożony szereg sankcji. Zgodnie chcieliśmy też zatrzymać finansowanie zbrodniarzy, a ich jednym z kluczowych dochodów jest własnie eksport ropy.
Gdy świat przestaje kupować ropę od Rosji, pozostałe kraje wydobywające ten surowiec postanowiły podnieśc ceny, jest to czysto biznesowe następstwo utraty jednego z konkurentów. To jednak nie wszystko, wszechobecna panika na stacjach benzynowych w pierwszych dniach konfliktu doprowadziła do kompletnego paraliżu stacji benzynowych i hurtowni paliw. Ludzie kupując na górkę doprowadzili do sytuacji wyczerpania rezerw z tego też powodu podwyżki cen nastąpiły szybciej niż przewidywano.
Zwróćcie proszę uwagę, że baryłka ropy idzie w górę, tego samego dnia rosną ceny hurtowe i od razu jest widoczny impakt na stacjach paliw. W normalnym trybie stacje podnoszą ceny dopiero gdy otrzymają z hurtowni paliwo, które zostało wytworzone z ropy kupionej po wysokiej cenie. Aktualnie ten cały łańcuch pokarmowy tak jakby nie ma znaczenia.
Jest jeszcze jeden bardzo złowieszczy problem, diesel jest droższy o prawie złotówkę od bezołowiowej, co znaczy że niebawem najprawdopodobniej nastąpi korekta i benzyna dogoni diesla.
Kryzys paliwowy 1973, czyli historia lubi się powtarzać
W sumie wpadłem na to przypadkiem żartując, że nie opłaca mi się jeździć moim Big Block’iem (3 litrowym kopciuchem ze stajni BMW). O tym kryzysie uczyliśmy się w szkołach, o co dokładnie w nim poszło?
Głównym powodem kryzysu był Jom Kipur, czyli wojna pomiędzy Izraelem i koalicją Egiptu&Syrii. Arabscy członkowie OPEC wkurzeni konfliktem ograniczyli wydobycie i przestali sprzedawać ropę tym krajom, które popierały Izrael. Najbardziej dotkliwe sankcje zostały nałożone na USA i kraje Europejskie.
To właśnie wtedy Amerykanie rzucili się na auta importowane wyposażone w ekonomiczne silniki, a rodzine firmy produkujące jednostki napędowe stworzyły tzw. Small Block’i – nazwijmy to erą amerykańskiego downsizing’u na którym oberwały rasowe V8. Tak naprawdę to żadne one rasowe, 150 koni z ponad ośmiu litrów pojemności?! Powiedziałbym, że w końcu się amerykanie ogarnęli i zoptymalizowali swoje silniki.
Co kryzys oznacza dla zwykłego Kowalskiego?
Słyszałem już teorię “nie mam auta, więc mnie to nie dotyczy” – nic bardziej mylnego! Wzrost ceny baryłki ropy to przede wszystkim wzrost cen wszystkich produktów ropopochodnych, z tych najważniejszych:
- Paliwa: diesel, olej napędowy, benzyna, paliwo lotnicze, mazut,
- Oleje silnikowe, których bazę w 80% destylat ropy naftowej,
- Chemikalia: farby, rozpuszczalniki, aceton,
- Tworzywa sztuczne: polipropylen, polietylen,
- Pozostałe: smoły, asfalty, uszczelniacze.
To zaś pociąga za sobą dalsze wzrosty wszystkich gałęzi przemysłu od których jesteśmy bezpośrednio zależni jako konsumenci. Zacznie się od podwyżek cen transportu, już dziś (8. marca – dzień kobiet. O zgrozo! :O) praktycznie niemożliwym jest zakontraktowanie usługi transportu na okres dłuższy niż doba. Wszystkie wyceny wykonane na 2 tygodnie wcześniej kompletnie utraciły aktualność i wymagana jest renegocjacja warunków i aneksowanie umowy. Dlaczego? Bo tankowanie w trasie jest już wielką niewiadomą, ceny paliw zmieniają się zbyt dynamicznie. Wzrost cen transportu wpłynie na wszystkie sfery naszego życia – dosłownie wszystkie, ale sam transport to dopiero początek…
…wczoraj rozmawiałem z rolnikiem, który stawia pod znakiem zapytania opłacalność uprawy ziemii. Wzrost cen diesla pociągnie za sobą gigantyczne podwyżki produktów uprawnych, a co za tym idzie żywności. Rolnik nie tylko musi sprzęt tankować, ale tak samo jak auto osobowe wymaga on odpowiedniego serwisu. W trzecim kwartale 2022 cena bochenka chleba może osiągnąć niespotykaną wcześniej wartość. Obstawiam, że 9-10 zł jest jak najbardziej realne. Miesiąc temu na nartach poznałem w Szlarskiej przedsiębiorcę, którego już w grudniu dobiła cena gazu, jego piekarnia z 12 punktami ogłosiła upadłość. Koszty gazu wzrosły już wtedy 4-krotnie (grudzień 2021/styczeń 2022).
Narodowy Bank Polski w celu ratowania złotówki podniesie drastycznie stopy procentowe, kredytobiorcy rozliczani wg stawek WIBOR doznają kolejnych podwyżek rat kredytów, to uruchomi lawinę wzrostów cen najmów mieszkań i lokali gospodarczych. Wielu naszych mechaników posiada kredyty hipoteczne np. na hale warsztatowe, a to pociąga za sobą wzrost stawek za usługi związane z naprawą pojazdów. Pracownicy zatrudnieni przez warsztaty będą oczekiwać waloryzacji inflacyjnej do godnego poziomu co uruchomi kolejną spiralę inflacyjno-podwyżkową. Temat podwyżek nie jest mi obcy, w firmie w której dziale badawczym pracuję stawiamy czoła dokładnie temu samemu problemowi, a wojna Putina wcale nam nie pomaga.
Jak kryzys naftowy w 2022 wpłynie na motoryzację?
Moim zdaniem w miastach nastąpi powszechne odejście się od motoryzacji konwencjonalnej na rzecz urządzeń transportu osobistego. Pójdziemy raczej w kierunku hulajnóg elektrycznych, aniżeli mniejszych jednostek napędowych w samochodach, przecież te są już dostatecznie EKO. Czasy gdy w krajach rozwiniętych popularne były big block’i V8 o pojemności przekraczającej 8 litrów i zaledwie kilkuprocentowej sprawności jednostki napędowej już dawno przeminęły.
Z aut będziemy korzystać już nie dla własnej przyjemności czy wygody, a bardziej postawimy na konieczną użyteczność np. duże zakupy czy wyjazd do odległego domu rodzinnego. Ci zaś konsumenci, dla których auto stanowi konieczny środek lokomocji na dojazdy do pracy odkryją na nowo dobrodziejstwo instalacji LPG. To jedyny sposób na ekonomiczną jazdę autem, gaz kosztuje zwykle o połowę mniej. Ostatnio nawet różnica pomiędzy ceną gazu i benzyny 95 staje się jeszcze bardziej widoczna na korzyść LPG. Aktualnie pokusiłbym się nawet o dostawczaka z benzyniakiem + LPG.
Uważam też, że ten kto posiada dom jednorodzinny przemyśli zakup auta elektrycznego i chętniej przekona się do fotowoltaiki, co by zamortyzować trochę koszt przemieszczania się darmowym prądem. Niestety często będzie to zakup z konieczności, ponieważ elektryk raczej nie zastąpi dalekobieżnego auta spalinowego. Takie osoby coraz chętniej będą decydować się na posiadanie więcej niż jednego auta, niestety ceny aut używanych nie zachęcają. Stąd w drodze wyboru postawimy bardziej na wyeksploatowane Renault ZOE niż np. świeżego VW ID3. Aha! Zapomniałem o dostępności nowych aut, ich zwyczajnie nie ma, znajomy czekał na Audi Q8 bite półtora roku.
Uważam, że jeszcze bardziej pogłębi się kryzys częsci zamiennych, już na dzień dzisiejszy dostrzegam ogromne problemy z ich dostępnością, zaraz ceny znowu poszybują w górę. Z tego powodu będziemy przeciągać do maksimum interwały serwisowe w samochodach. Ja sam, aby odłożyć w czasie szok cenowy już teraz zaopatrzyłem się w 15 litrów oleju, filtry do obu bawarek i zestaw serwisowy do hamulców przednich, które planuję ogarnąć w okresie wiosennym. O cenach części powstanie osobny artykuł, mam całkiem przyjemną bazę z zestawieniem rok po roku.
Wszystkiego dobrego! Trzymam kciuki co by moja wizja się nikomu nie spełniła 😉