sól na drogach w poznaniu

Moja pierwsza zima w Poznaniu, tony soli na ulicach

Ulica na zdjęciu wygląda jak zimowa sceneria, jak padający w mroźną i wietrzną pogodę śnieg. Nic bardziej mylnego! TO SÓL!
Dodając mojemu wpisowi więcej pikanterii to zdjęcie zrobiłem 1.grudnia 2018 o godz 12. Było wtedy sucho, a temperatura na plusie :O
Je*ać! Przetarg podpisany, urząd płaci, trzeba solić!

sól na drogach w poznaniu

Szedłem na zakupy, jak co sobotę. Nie można ciągle jeździć samochodem, bo brzuch rośnie, a i kondycja coraz słabsza… Zdziwiony białym nalotem pomyślałem, że jest przymrozek albo pada śnieg.

To co zobaczyłem 100m dalej przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Całe tony soli wylądowały na ulicach Poznania. Chciałoby się rzecz, że tym razem zima nie zaskoczyła drogowców. W szoku zrobiłem zdjęcie piaskarko-solarce, nie myślałem wtedy jeszcze o prowadzeniu bloga.

To dlatego samochody w Polsce tak korodują!

Moje BMW korodowało w garażu na samą myśl o przejeżdżającej piaskarce 🙂

Czy nigdy nie zastanawialiście się dlaczego kupiony dwa lata temu samochód z za granicy zeżarła ruda szmata? Trzy lata temu kupiłem Punto, po 2 latach w podłodze były dziury. Teraz wiem dlaczego!
Pytanie czemu ja mam płacić za blacharza? – naprawa obu progów wraz z elementami podłogi kosztowała 1,5tys zł. O tym przy okazji innego bloga.

Gdyby jechać za taką piaskarką w mżawkę, co jest zresztą bardzo prawdopodobne biorąc pod uwagę prędkość jaką się ona poruszała. Rozrzucane kawły soli były tak wielkie, że jestem przekonany uszkodziłyby one lakier jak kamyczki na trasie a blacha karoserii weszłaby w reakcję utleniania wywołaną zasoleniem.

…zara, zara przecie moja maska ma odpryski po wakacyjnych trasach!
– W takim razie po tygodniu pojawiłaby się korozja.

Jak sól z ulic wpływa na środowisko?

Zastanawiam się bo tyle przecież trąbi się ekologii, starych dieslach, normach emisji spalin i zaśmiecaniu środowiska, a czy sól przypadkiem nie ma destrukcyjnego wpływu na ekosystem? Okazuje się, że ma i to bardzo zły wpływ!

Sól niszczy infrastrukturę!

Jak wspomniałem sól wywołuje korozję, ale pamiętajmy – samochód nie jest jedynym żelastwem na drodze. Przecież cała infrastruktura drogowa jest zrobiona z metalu np.:
– latarnie
– sygnalizacje świetlne
– bariery energochłonne
Każdy z tych elementów dużo kosztuje. Zarząd dróg zdaje się mieć to jednak w dupie. W końcu finalnie za ich wymianę i tak zapłaci podatnik!

Sól niszczy roślinność!

Biolodzy twierdzą, że sól hamuje zdolność do pobierania wody przez rośliny co powoduje ich usychanie, a solanka, którą jest pokryta kora drzew nie pozwala goić się poranionej roślinie. W miejscach gdzie chodniki są posypywane solą wypala się trawa.
Teraz wiem dlaczego poznań jest taki ponury, podczas gdy w mniejszych miejscowościach roślinność tętni życiem.

Ale chwila. Czy miasto nie sadzi nowych drzew? Czy nie zasiewa nowej trawy? Tak, ale te wszystkie działania idą w niwecz przez okres słono-zimowy.
Znów drenują moją kieszeń podatnika! :/

Wg mnie sól przyczynia się do rozpadu drogi.

Czy wy też zauważyliście, że po zimie pojawia się najwięcej dziur w jezdni? No właśnie!

Czy sól drogowa faktycznie poprawia bezpieczeństwo?

Zrobiłem research, żeby nie było…
Drogi posypuje się w okresie przejściowej temperatury, znaczy się w okolicach zera, wtedy istnieje największe ryzyko powstawania gołoledzi. Znaczy się, że 1. grudnia gdy szedłem kupić skarpetki pojawił się przymrozek lub temperatura przy gruncie była ujemna. Faktycznie w takim wypadku zastosowanie soli ma pewne uzasadnienie, ale czy naprawdę nie ma sensownej alternatywy? Mamy kurde XXI wiek…

Czym można zastąpić sól?

To co napiszę może się wydać głupie z perspektywy czasu, ale działa a kiedy coś działa to znaczy, że głupim nie jest.

Naście lat temu gdy w mojej rodzinnej miejscowości nie było jeszcze kontenerków z miksem piasku i soli do ogólnego użytku, ulice posypywało się popiołem. Takim zwykłym popiołem prosto z pieca, posypanie nim nawet najbardziej wyślizganego lodu tworzyło tępą nawierzchnie po której można było chodzić bez strachu. Zastępczo używało się piasku z piaskownicy lub pozostałości po budowie, piasek traktowano jako towar bardziej luksusowy 😉

Wydaje mi się, że ani piasek ani popiół nie sieją takiego spustoszenia jak sól uliczna.
Piasek ponadto da się posprzątać, a sól wnika w ziemię.

Sól drogowa nie gwarantuje 100% bezpieczeństwa!

Roztapia gołoledź, ale umiejętności kierowcy to podstawa.

Tam skąd pochodzę piaskarki psuły tylko dobrą zabawę. Całą jesień czekałem, kiedy spadnie pierwszy śnieg, aby tylko móc pojechać poszaleć autem na ręcznym. Sobiesław Zasada przecież w swojej książce napisał:

Sobiesław Zasada – “Szybkość bezpieczna”:

“Unikatem jest kierowca, który wraz ze spadnięciem pierwszego śniegu wyjeżdza na wyodrębniony z ruchu placyk i tam jeździ trochę ‘jak dziki’ (…) Taki kierowca gdy wyjeżdża na miasto, porusza się swobodnie gdy inni powodują dziesiątki kraks.”
sobiesław zasada porsche safari
Sobiesław Zasada i Marian Bień podczas African Safari Rally 1973

Na moje szczęście zwykle pierwszy śnieg spadał o 23ciej, wtedy w moim miasteczku nie ma już żywej duszy, a ja śmigałem moim samochodem na plac pod cmentarzem. Znajduje się tam parking totalnie niestrzeżony, latałem na ręcznym, trenowałem j-turn i specjalnie stawiałem auto bokiem, aby z tego poślizgu wybrnąć o własnych siłach. Bawiłem się bezpiecznikami, wyłączałem ABS i wspomaganie kierownicy (Punto II ma silnik elektryczny zamiast pompy hydraulicznej).

Wtedy odkryłem, że pytania z egzaminu na prawko były wyssane z palca, bo ABS wcale nie skraca drogi hamowania, BA! w kopnym śniegu ją wydłuża i to kolosalnie.

Czy Zasada miał rację?

TAK! 100% Racji.
Okazuje się, że poślizg auta jest dla Ciebie na tyle naturalny, że bawisz się podczas codziennej jazdy, kiedy inni powodują stłuczki i lądują w rowach.

1 KOMENTARZ

  1. Zapomniałeś wspomnieć o autach japońskich te najgorzej znoszą polskie warunki, trzeba je co chwile kosnwerwowac a i tak nie ma pewności, że karoseria nie rozpadnie sie na kawalki

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Cześć, jestem zapalonym pasjonatem motoryzacji, majsterkowiczem i bądź co bądź... blogerem. Wkurza mnie życie w wielkim mieście i swój blog motoryzacyjny traktuję jako odskocznię od szarej codzienności. Zresztą, jak to mówią "co za dużo to niezdrowo", hobby nie może być związane z pracą. Tak wiem, na moim blogu często przewija się temat beemek, mam dwie. Siłą rzeczy to właśnie wokół tej marki toczy się moje życie :)