Wydział komunikacji Wągrowiec – obłędny chaos

Nie raz, nie dwa bywałem w wydziałach komunikacji, aby przerejestrować pojazd, był mi dany ten zaszczyt także ostatnio i nie omieszkam ponażekać. Aby artykuł był bardziej dla was ekscytujący przytoczę też historię człowieka, który próbując tutaj przerejestrować swoje auto musiał zawitać w Wągrowieckim Wydziale Komunikacji aż 5 razy!

Od urzędu w takiej pipidówie jak Wągrowiec nie mam tak samo wysokich wymagań co od dużego miasta np. takiego Poznania, tam jest inna skala o wiele lepsza organizacja. Chciałbym jednak wyrzucić z siebie swoją irytację, po tym jak za każdym razem nie dość, że musisz brać urlop żeby cokolwiek ogarnąć to w dodatku tracisz praktycznie pół dnia, kłócąc się urzędnikami, którzy nienawidzą ludzi i ich misją jest utrudnianie Ci życia. W dodatku nie potrafią korzystać z danych im systemów, takiego np. no nie wiem kurła… CEPIKU? Zacznijmy narzekanie od systemu kolejkowania:

System kolejkowania w Wągrowieckim Wydziale Komunikacji to jakaś kpina

System tzw QMS powinien być wyposażony w taki algorytm, aby zoptymalizować proces obsługi oczekujących w kolejce. W Wągrowcu są de facto 4 kolejki:

  • A czyli rejestracja, przerejestrowanie i wyrejestrowanie.
  • B czyli pośrednicy profesjonalni.
  • C czyli odbiór dokumentów.
  • D czyli zmiany w dowodzie np. montaż LPG, montaż haka, zmiana przeznaczenia pojazdu na naukę jazdy, taxi etc.

W świecie idealnym w momencie w którym znajduje się np. 15 osób oczekujących na odbiór dowodu (czynność trwająca dosłownie 2 minuty) te osoby powinny trafiać wyrywkowo do róznych okienek lub być obsługiwani przez jedno okienko, a w chwili wyczerpania osób czekających na odbiór dokumentu przypisanie oczekującego z innej kolejki. Taka priorytetyzacja zapewniłaby osobom ekspresowe załatwienie sprawy. Tak sie jednak nie dzieje. Odbierająć swój tzw. twardy dowód od BMW czekałem z gorączką 3 godziny w poczekalni chodząc z łzawiącymi oczami, przytkanymi uszami i smarkając się, kichając i kaszląc na innych ludzi. Ludzie między sobą rozmawiają jak w latach 80 w służbie zdrowia:

– Panie kierowniku! Który ma pan numerek?
– C 020
– Łoo, paanie. To jeszcze ze dwie godziny.
– Co? Jak? A Pan ma który?
– C 007 i czekam już od godziny.

W tym momencie pożałowałem swojej decyzji, żeby jechać do urzędu z gorączką i w urlop, gdzie powinienem leżeć i odpoczywać na L4. Teraz Pora obnażyć nieudolność Wągrowieckich urzędników, przejdźmy do historii pierwszej:

Przerejestrowanie mojego auta – historia nr.1

Auto zostało zakupione w 2020 roku w okolicach października. Zgodnie ze sztuką opłacony PCC, elektronicznie zgłoszone za pomocą profilu zaufanego nabycie auta. Z uwagi, że mieszkałem wtedy w Poznaniu a miałem ograniczoną ilość urlopów to postanowiłem auto przerejestrować w pierszy lepszy długi weekend, tak się trafiło że ten czas wypadł dopiero w okresie międzyświątecznym 2022.

Śmigam do Wydziału Komunikacji w Wągrowcu, odbieram numerek, wbijam na poczekalnię, o dziwo nie ma nikogo, po 5 minutach jestem przy okienku. Daję komplet dokumentów, umowa, polisa OC (mam zwyczaj mieć ją przy dowodzie), ostatnie zaświadczenie o przeglądzie i tablice rejestracyjne, które chcę sobie zostawić.

Urzędnik informuje mnie o tym, że nakłada na mnie karę, za zbyt późne przerejestrowanie auta. Moja reakcja przypominała spojrzenie tego murzyna z memów:

Tłumaczę urzędnikowi (był to grudzień 2022, a więc jeszcze stare zasady), że kara owszem przysługuje, ale za nieterminowe ZAREJESTROWANIE auta po zakupie, a nie PRZErejestrowanie. Kupując auto zarejestrowane w polsce moim obowiązkiem jest zgłoszenie nabycia auta… Urzędnik (facet, taki chudy w okularach) rżnie głupa i ciśnie w zaparte, że auto nie zostało zgłoszone jako nabyte. Strzelam murzyna drugi raz i rozglądam się za ukrytą kamerą. Człowieku, masz Cepik? To sobie sprawdź, nie musze załatwiać spraw papierowo, zrobiłem to przez e-urząd, jak Ci nie pasuje to ci zaraz kur**a znajde potwierdzenie mailowe.

Chudy Pan urzędnik widząc moją granatową twarz i żyły wystające na czole odpuścił ten temat i mówi ok, dobra, ma Pan rację, nie ma kary. Jednak nie odpuścił i przeszedł do ofensywy… Ta umowa jest nieważna!

Po tej akcji zacząłem się zastanawiać czy mamy 29. grudzień czy prima aprilis…. Co w niej jest nie tak sie pytam? Usłyszałem, że uważajcie… DATA. I trzeba spisać nową umowę. To jest moment w którym włącza mi się psychol jak w tym memie z Nicolasem Cage:

Czy ty się słyszysz, czy se robisz ze mnie jaja. Jak umowa jest nieważna? To jest MOJE auto, JA je kupiłem, a potwierdzeniem tego jest TA UMOWA KUPNA-SPRZEDAŻY, a data widniejąca w prawym górnym rogu to dzień w którym doszło do transakcji. Oczekujesz, że ja teraz pojade do faceta i spiszemy nową umową z nową datą? Pan, urzędnik wydziału komunikacji w wągrowcu sugeruje mi, aby sfałszować umowę kupna sprzedaży i dostarczyć z datą inną niż już widnieje na skanie w e-urzędzie?! Czy ty się kur**a chłopie słyszysz?!?!

Facet widząc moje już naprawdę sięgające zenitu wkurwi**ie i słysząc mój krzyk rozlegający się po całym urzędzie odpuścił i przerejestrował pojazd.

Proszę o wasze komentarze, czy ta sytuacja nie jest kuriozalna? Ale czekajcie, to nie koniec, teraz historia mężczyzny, który podjął próbę przerejestrowania auta zabytkowego:

Przerejestrowanie zabytkowego auta – historia nr.2

Auto rocznik ’85. Auto zakupione już na żółtych blachach od kolekcjonera, stan piękny, niestety poprzedni właściciel go nie przerejestrował co otworzyło puszkę pandory…

Wizyta pierwsza

Mężczyzna o godzinie 12 w południe odwiedził wydział komunikacji w Wągrowcu, aby o godzinie 14 zostać poinformowanym o zamknięciu urzędu. Mężczyzna opuścił wydział…

Wizyta druga

Mężczyzna udał się do wydziału po raz drugi, tym razem mądrzejszy o doświadczenie i opieszałość urzędników już o porannej godzinie dziewiątej. Po ok 1,5 godziny dostał się do okienka wraz ze wszystkimi umowami kupna sprzedaży, aby wykazać ciągłość. Umowa była szablonem z rubrykami, poprzedni właściciele popełnili błąd wpisując zamiennie nazwisko i nazwę miejscowości. Urzędnik polecił odszukanie poprzedniego-poprzedniego właściciela i poprawienie umowy…

Poleciłem aby dopisać tam adnotację i podrobić podpis ze wsteczną datą. Słuchajcie, no kto to kurde widział, żeby szukać poprzednich właścicieli, aby oni spisali na nowo umowy… Urzędnicy w tym wydziale są tak oderwani od rzeczywistości, że nie dowierzam w to co piszę w tym artykule. Oczywiście sfałszowana umowa przeszła, a właściciel posiada cały czas oryginały.

Mało tego, urzędnik wpisując dane do systemu potwierdził mojemu rozmówcy, że wszystkie dane są poprawne tj. numery PESEL + numery dowodów osobistych poprzednich właścicieli, a pomimo tego widząć pomylenie rubryk nie mógł tego zaakceptować i odesłał mojego rozmówcę na poszukiwania poprzednich właścicieli – cholera wie czy ten człowiek w ogóle żyje…

Wizyta trzecia

To jest kolejny dzień podczas którego urzędnicy pokazują jacy z nich hipokryci o biurokratycznej postawie. Klient udał się do wydziału komunikacji, pobrał numerek i już po dwóch godzinach dostał się do okienka, aby usłyszeć, że umowa z adnotacją jest OK, ale nie jest możliwa rejestracja auta bez polisy OC. Auto oczywiście posiadało polisę, ale urzędnik zamiast sprawdzić ten fakt w CEPIK lub UFG (przypominam, że to są dane publicznie dostępne) zarządał od klienta UWAGA! druku polisy, ponieważ bez tego nie jest możliwe zarejestrowanie pojazdu.

Rozumiecie tą sytuację? Urzędnik kazał pozyskać wydrukowaną polisę od poprzedniego właściciela znajdującego się 400 kilometrów od Wągrowca – powodzenia. Klient wrócił do domu, znów nie załatwiając sprawy, zadzwonił do poprzedniego właściciela mówiąc o problemach, koniec końców kupił swoją polisę, a więc urzędnik naraził go na kolejne koszta (urlop, dojazd, podwójna polisa na pojeździe).

Wizyta czwarta

Numerek, 2 godziny czekania, auto przerejestrowane. ZWYCIĘSTWO! Ale czy na pewno? 🙂

Wizyta piąta

Mężczyzna otrzymał telefon, że jest jakaś niezgodność i ma stawić się w urzędzie… Piąty dzień urlopu, numerek, dwie godziny i myk przy okienku:

– Z systemu wynika, że spisał Pan umowę sam ze sobą, musi Pan to skorygować.
– CO PROSZĘ?!
– No tak mamy w systemie, że umowa sam, ze sobą. Prosimy o wyjaśnienia.
– Ale jak?! Jakim ku**a cudem?!
– Pzecież byłem tu 4 razy, przedstawiłem dwie umowy z ostatnich 5 lat. Kupiłem ten samochód w Krakowie od kolekcjonera, a nie sam od siebie. Proszę sprawdzić umowy, które macie w systemie, robicie skany czy tam kopie.

Po tym urzędniczka udała się do akt, gdzie sprawdziła umowy i faktycznie potwierdziła, że to wina urzędnika, a nie kupującego. Ale czy to nie kuriozum? Żeby urzędnicy ściągali Cię z roboty, zamiast samodzielnie sprawdzić czy sami nie popełnili błędu?

Obiektywnie patrząc na Wydział Komunikacji w Wągrowcu…

Kiła i mogiła. Dziękuję! Daj znać w komentarzu z jakimi sytuacjami Ty się spotkałeś w tym miejscu 😉

5 KOMENTARZY

  1. Napisałeś bardzo łagodnie, we wagrowieckim wydziale pracują ostatnie kiepy! Ich głównym zadaniem jest przywalenie sie do wszystkich zeby tylko nie udalo sie zarejestrować auta. Mi też odrzucali umowę, ale sie wnerwilem i pojechalem do Chodzieży, tam jak się okazało wagrowieckie ananasy są znane, bez żadnego problemu zalatwilem rejestracje.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Cześć, jestem zapalonym pasjonatem motoryzacji, majsterkowiczem i bądź co bądź... blogerem. Wkurza mnie życie w wielkim mieście i swój blog motoryzacyjny traktuję jako odskocznię od szarej codzienności. Zresztą, jak to mówią "co za dużo to niezdrowo", hobby nie może być związane z pracą. Tak wiem, na moim blogu często przewija się temat beemek, mam dwie. Siłą rzeczy to właśnie wokół tej marki toczy się moje życie :)